Moriarty – cudownie niepokojąca mieszanka
Od jakiegoś czasu ta piosenka nie schodzi mi z uszu i głowy. Już wcześniej pisałem o wybuchowych mieszankach jakie powstają gdy osoby z różnych kultur dodają część siebie jako składnik mikstury. W tym przypadku mikstura jest niebezpieczna i cudownie niepokojąca.
Pozornie niepasujący do reszty, beztroski motyw z drumlą i gwizdaniem, po przesłuchaniu tekstu, wpisuje się idealnie w ten mroczny motyw, którego pilnują kontrabas i gitara. Wysoki, nosowy głos tylko pogłębia ten niepokój i zabiera nas w niebezpieczne rejony podświadomości. A ta przypomina nam te chwile, w których nie utrzymaliśmy własnej złości na wodzy…
Nie znałem wcześniej twórczości Moriarty, a po szybkim przesłuchaniu wydaje mi się, że to ciekawa propozycja dla zmęczonych powtarzalnością, płytkim tekstem i lukrowaną komercją. Weźmy na przykład Anger. Tekst jest oparty na wierszu Roberta Creely, przez który próbowałem przebrnąć w oryginale, ale – przyznaję – okazał się za trudny. Przekładu nie znalazłem, dlatego muszę zaufać esencji jaką wyciągnęła z niego grupa Moriarty .
Co do mieszanki, zerknijmy na skład zespołu. Francja, USA, Szwajcaria i (a jakże!) Wietnam. To gotowy przepis na eksplozję, ale jaka piękna jest ta eksplozja i tak cudownie niepokojąca… Czek Iz Aut.