Youtubowym szortsom mówimy stanowcze: nie!

W czasach, gdy naszą uwagę możemy skupić maksymalnie na czas równy tiktokowemu filmikowi czy też youtubowemu szortsowi, mam propozycje dla prawdziwych hardcorowców. Dla takich co muzyką, niczym alkoholem, delektują się w sposób przemyślany. Nie chwytają za „małpeczkę” albo Stronga, żeby duszkiem wypić go za sklepem tylko kupują drogie Bourdoux i delektują się nim przy dojrzewającym Bleu d’Auvergne oraz plasterku jambon. Ale do rzeczy, bo jeszcze dwa zdania na temat Bourdoux i zamiast to pisać pobiegnę po butelkę…

Propozycja na dzisiaj to ponad siedmiominutowa klasyka, która zestarzała się jak to wino… A na pewno lepiej niż ja czy piosenki Bibera…

Kiev zespołu Renaissance to rozbudowana kompozycja rockowo-instrumentalna, w sumie chyba charakterystyczna dla lat 70-tych, gdzie nikt nie słyszał jeszcze o internecie, a co dopiero o tiktoku. To były czasy, gdy nieradiowej długości utwory pieściły podniebienia smakoszy. Nie było tu miejsca na szybkiego shota. Kieliszek wypełniony czerwonym  płynem  musiał być skonsumowany w całości a paleta miała nas zabrać w rozmaite miejsca. Mamy zatem: zmiany tempa, elektryczne gitary, rozbudowane partie na pianino przypominające Rachmaninoffa oraz różne nastroje i emocje. Są nawet słowa, ale w moim mniemaniu nieistotne dla całokształtu. To nie one grają tu najważniejszą rolę.

Pierwsze nuty zapowiadają jakąś miłosną balladę z lat 80-tych. Szybko okazuje się, że ta zapowiedź sugerująca kiczowatą miłość z natapirowanymi włosami ma nas zmylić. Niepokojące brzmienie powtarzanego w niskich partiach motywu zapowiada zmianę nastroju. Po chwili dołącza do niego melodia przywodząca na myśl rewolucyjne zrywy. Te dwie siły walczą ze sobą, a kiedy wydaje nam się, że znalazły wspólny grunt i nastąpiła równowaga sił, uderza w nas rytmiczny motyw rockowy. Na tle tego motywu dowiadujemy się o prostym człowieku, którego życie zaczyna się i ma swój koniec w tytułowym Kijowie. Ponura aura, śnieg i wiatr przepędzają żałobników, a w sercu brak jest miejsca na żal i modlitwę. Czy to ta pustka czy strata jest inspiracją dla kolejnej zmiany muzycznych emocji? Nie wiem. Motyw zarysowany na początku utworu wraca w akompaniamencie skrzypiec, gitary i perkusji. Jest rozbudowany i dominują uczucia złości, może nawet wzniosłości, ostatecznie wyciszając się i dając nam chwilę oddechu, ułatwiając powrót do rockowego fragmentu z tekstem.

Tym samym kończymy naszą degustację. Kieliszek jest pusty, ale głowa pełna. Chwilę kontemplujemy to, co się stało i…

…puszczamy od nowa myśląc: youtubowym szortsom mówimy stanowcze nie!

2 komentarze

  1. MichalC pisze:

    Kazik chyba też inspirował się tym kawałkiem, bo jego fragment to kopiuj/wklej jednego z jego utworów 🙂

A Tobie się podobało?

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.